czwartek, 24 kwietnia 2014

Podpalany torcik

czyli za godzinę idziemy w gości :)


Długo szukałam okazji na torcik z takim nietypowym wykończeniem. Imieniny koleżanki i spontaniczna decyzja, że za godzinę idziemy w gości były idealną motywacją. Torcik był z waniliowego biszkoptu z powidłami śliwkowymi i masą straciatella z kremówki, mascarpone i gorzkiej czekolady. Wykończenie to wielka radocha! Jest to masa jak na "ciepłe lody" czyli beza robiona na parze, nakładana palcami żeby porobić dzióbki, które później opalałam palnikiem. Dla bezpieczeństwa użyłam białek pasteryzowanych w proszku gdyż beza nie jest pieczona.



Bardzo lubię takie proste ale efektowne wykończenia a torcik był pyszny!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz